A Single Man/Samotny mężczyzna (2009), reż. Tom Ford

PhotobucketTytuł polski: Samotny mężczyzna
Tytuł oryginalny: A Single Man
Na podstawie: „Samotny mężczyzna”, Christopher Isherwood
Reżyseria: Tom Ford
Scenariusz: Tom Ford, David Scearce
Zdjęcia: Eduard Grau
Muzyka: Abel Korzeniowski
Rok produkcji: 2009
Dystrybutor: Gutek Film
Ocena: 6/6
O pracy nad „Samotnym mężczyzną” dowiedziałam się dzięki Lee Pace’owi. Zobaczyłam zdjęcia na których spaceruje z Colinem Firthem mając nadzieję, że to nie będzie mała rola. Dowiedziałam się, że Colin znów będzie grał homoseksualistę i nie zagłębiałam się w szczegóły – jak lubię Firtha, tak kolejna tego typu rola wprawiła mnie w irytację. Jednak długo potem o filmie zrobiło się głośno w związku z nominacjami i nagrodami, ale potrzebowałam jedynie właściwej chwili. Po seansie  próbowałam uwierzyć, że oglądałam debiut reżyserski „tego” Toma Forda. „Samotny mężczyzna” to bardzo dobry, wyważony i przede wszystkim piękny film.

Przed widzem czeka jeden dzień z życia profesora George’a Falconera (Colin Firth), którego życie straciło blask i sens po tragicznej śmierci Jima (Matthew Goode), wieloletniego partnera. Wszechogarniająca pustka popycha go ku drastycznej decyzji jaką jest samobójstwo. Tego dnia przygotowuje się do podjęcia ostatecznego kroku. Robi porządek w uczelnianym biurku, opróżnia skrytkę bankową, kupuje naboje do starego pistoletu. Nie zapomniał przyszykować stroju na pogrzeb z adnotacją, by krawat zawiązać na węzeł windsorski. Skrupulatny, dokładny… wydłużający ten moment. Tego dnia zdąży spotkać się ze swoją przyjaciółką Charlotte (Julianne Moore), zostać poderwany przez Carlosa (Jon Kortajarena), męską prostytutkę i porozmawiać ze swoim studentem Kennym (Nicholas Hoult). Ten jeden dzień, wybrany jako ten ostatni, okaże się być naprawdę wyjątkowy.
Uwielbiam Colina od pierwszej sceny „Dumy i uprzedzenia”, kultowego serialu BBC. Od tego czasu staram się nie omijać produkcji z jego udziałem. Kreacja w „Samotnym mężczyźnie” jest jego najlepszą jaką widziałam, dla mnie jest po prostu wybitna. Firth bezbłędnie oddał mnogość emocji o niemałym spektrum, bez szarżowania i przejaskrawiania.  Wspomniany Lee Pace pojawił się dosłownie na chwilę. Za to przekonałam się, że należy od do aktorów, których rozpoznaję po głosie (a to już o czymś świadczy). Matthew Goode pojawiał się w retrospekcjach, miałam wrażenie, że było go jednak za mało. Julianne Moore pozostawiła mnie neutralną, ale jej bohaterka była potwierdzeniem tezy: „ci co śmieją się najgłośniej, skrywają najwięcej problemów”. Przez ekran przemknęła Ginnifer Goodwin i dziewczynka z „Revolutionary Road”. Przyznam, że trudno było nie kontemplować urody Jona Kortajareny, który wyglądał mi podejrzanie znajomo. Chociaż nie interesuje mnie moda, to nie sposób jej przeoczyć. Kortajarenę widziałam na materiałach promocyjnych, chyba najmocniej rozpoznawany model Forda. Najlepsze w tym, że aktorsko wypadł naprawdę dobrze. I tu zmierzam do największej niespodzianki – Nicholasa Houlta. Pamiętacie może Marcusa z filmu „Był sobie chłopiec” Chrisa i Paula Weitzów? Od tego czasu aktor zdołał wyrosnąć na takiego młodzieńca. Dzieci szybko rosną, my się szybko starzejemy… znów czarne myśli.
Przyznaję, największym zaskoczeniem jest Tom Ford. Wyreżyserował, napisał scenariusz, wyprodukował i wyłożył kasę z własnej kieszeni. W świecie mody osiągnął chyba wszystko, wyprowadził dom mody Gucci ze skraju bankructwa, stworzył własną markę. Jako człowiek bajecznie bogaty nie przestał szukać wyzwań. Zakupił prawa do sfilmowania powieści „Samotny mężczyzna” Christophera Isherwooda. To nie przypadkowy wybór, ale powieść, która zachwyciła Forda i towarzyszyła mu przez całe życie. Wyłożył na realizację 7 milionów dolarów, zatrudnił mało doświadczonego operatora Eduarda Graua, muzykę powierzył Ablowi Korzeniowskiemu, który dopiero co zaczyna istnieć w Hollywood i sam usiadł na stołku reżyserskim. Przez 21 dni zdjęciowych jako debiutant kształtował  dobre kino. Na szczególną uwagę zasługują zdjęcia, które są nie tylko ilustracją tego co widz powinien zobaczyć. To również odbicie emocji, które są wyrażane choćby zmianą barwy, nasycenia czy odcienia. Nadają tym samym filmowi pełniejszego i estetycznego wyrazu. W połączeniu z piękną muzyką Abla Korzeniowskiego, czynią obraz tak naszpikowany emocjami,  ze nie sposób przejść obok niego obojętnie.
Na wstępie wpisu można było odczytać, że mam coś do homoseksualistów. Po prostu  dwa razy widziałam Colina grającego geja w wersji komicznej i nie chciałam powtórki z rozrywki. Jego George był totalną odmianą i okazją obserwowania na świetnego aktorstwa. Nie jestem przeciwko homoseksualistom i popieram wysiłki ku zrównaniu ich praw na gruncie prawnym. Tom Ford pięknie sportretował  relacje George’a i Jima. Nie ma dzikiej chuci, ale partnerstwo, czułość i wzajemne zrozumienie. Tom Ford zaczyna się spełniać na nowym, filmowym polu. Mam nadzieję, że „Samotny mężczyzna” nie był jednorazową przygodą.
Photobucket
Matthew Goode i Colin Firth

Pierwsza publikacja: 3 maja 2010 roku
Korekta: faktycznie się przydała…
Uwagi: Dalej nie rozumiem dlaczego Firth nie dostał Oscara za tę rolę i przegrał z nieciekawym Bridgesem. Rola w „Jak zostać królem” jest bardzo dobra, ale nie równa się z tą u Forda.

10 uwag do wpisu “A Single Man/Samotny mężczyzna (2009), reż. Tom Ford

  1. Ciągle rozmijam się z tym filmem, choć bardzo chciałabym go zobaczyć. Bardzo cenię sobie stronę wizualną filmu i tu wiem, że się napewno nie zawiodę! Bardzo dobra recenzja, pamiętam ją jeszcze właśnie z książkowego bloga 😉

    Polubienie

  2. Pod tym względem nie powinnaś się zawieść. Skoro ja znalazłam tam pole do zachwytu, to Ty tym bardziej powinnaś być ukontentowana. 😉

    Powodzenia, może niedługo wasze ścieżki się skrzyżują. 😉

    Polubienie

  3. Ja też mam ogromną ochotę na obejrzenie tego filmu! Będę musiała nadrobić zaległości! I poza grą aktorską bardzo zachęca mnie strona estetyczna, kostiumy i scenografia. W końcu Tom Ford, więc wypada oczekiwać uczty dla oczu! Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

  4. Ja również byłam bardzo zaskoczona tym filmem. Niesamowita wrażliwość reżysera i niepojęty (albo i pojęty przez wzgląd na jego doświadczenie zawodowe) zmysł estetyczny. Właśnie warstwa wizualna jest tu najważniejszym atutem. Firth nie należy do moich ulubionych aktorów, ale nie można mu odmówić talentu – w tym filmie zagrał wspaniale.

    Polubienie

  5. Nie znam się na modzie, ale Tom Ford utkwił mi w świadomości jako projektant, który bardziej rozbiera niż ubiera. Zaskoczenie filmem pod kątem estetycznym jest tym bardziej wyraźne. 😉

    Polubienie

  6. Tutaj Colin jest fenomenalny, autentyczny i przejmujący. Lubię tego aktora, ale nie pamiętam by mnie tak zachwycił jak w tym filmie.

    Co jakiś czas wchodzę sprawdzam czy Ford ma kolejny projekt na tapecie, ale nic. :/

    Polubienie

  7. Nicholas Hoult nie tylko zagrał w Był sobie chłopiec, ale też Tony'ego w rewelacyjnym serialu brytyjskim Skins (naprawdę doskonałym i on też jest tam świetny).

    Oglądając Skins długo się zastanawiałam, skąd kojarzę jego twarz…

    Polubienie

  8. Ja „Skins” jeszcze nie widziałem ale mam w planach nadrobić. Co do „Samotnego mężczyzny” to moim zdaniem bardzo dobry i klimatyczny film. Jednak dla wielu osób może być ciężko strawny. Zależy kto jakie kino lubi. Mnie najbardziej podobało się zakończenie.

    Polubienie

Dodaj komentarz