The Musketeers 2×07 „A marriage of inconvenience”

Finał zbliża się długimi krokami, a ja tego w ogóle nie czuję. Poprzedni odcinek był wręcz fenomenalny na tle całej produkcji i wywołał niemałe emocje, które przywróciły mi ochotę do spekulacji. Wywody w temacie poprzednich odcinków są ich pełne i jak do nich wracam to się z nich śmieję. Jednak mimo wszystko je lubię ponieważ są odzwierciedleniem mojego żywego zainteresowania serialem i losem moich kochanych muszkieterów. Jednak nie da się przeoczyć faktu, że z odcinka na odcinek dzieje się właściwie coraz mniej. Fabuła zamiast się zagęszczać to właściwie się rozrzedza i przez to oglądanie niewiele się różni od rozwleczonego (ale wciąż z przyjemnością oglądanego) „Supernatural”. „A marriage of inconvenience” jest słabszym odcinkiem niż poprzedni, ale „Through a glass darkly” podniósł poprzeczkę naprawdę wysoko więc nie łudziłam się, że będzie ona normą.

***

Spojlerownia

***

Muszkieterowie nie próżnują, tym razem eskortują kuzynkę króla, księżniczkę Louise w drodze do Szwecji, gdzie czeka na nią przyszły mąż – następca tronu szwedzkiego. Z tym, że komuś bardzo nie pasuje to polityczne małżeństwo, a biorąc pod uwagę stosunki hiszpańsko – francuskie najłatwiej zapłacić najemnikom monetami największego wroga. Ponieważ zamachów jest więcej niż jeden – najbezpieczniej jest umieścić księżniczkę w Luwrze. Jednak biorąc pod uwagę jak łatwo było wymknąć się z niego z delfinem w ręku osobiście szukałabym innego miejsca odosobnienia. Cóż, załóżmy, że Luwr jest fortecą nie do zdobycia i nikt nieuprawniony nie ma do niego wstępu. No, postarajmy się. Z początku można się zastanawiać czemu ma służyć wątek Louise. Kolejny głos w sprawie niesprawiedliwości kobiecych losów? Bardzo znamienna jest scena w katedrze, kiedy księżniczka zostaje zrugana przez biskupa za pragnienie szczęśliwego małżeństwa. Powinna wspomnieć o dobrym wykonaniu obowiązków, czyli wydanie na świat męskiego potomka. Ta jedna scena daje trochę więcej światła ponad standardowe już nieszczęścia księżniczek wplątanych w polityczne zagrywki – gdzie przestają być ludźmi tylko przedmiotami wymiany handlowej. Można żyć w luksusach, ale kiedy przychodzi czas to tracą władzę nad swoim życiem. Zaskakujące jak jedna scena potrafi odmienić postrzeganie już ogranego motywu.

***

The-Musketeers-Season-2-2x07-stills-aramis-the-musketeers-38151970-4341-2763

Nie sposób zignorować faktu, że ten z założenia przepełniony testosteronem serial uważnie pochyla się nad kwestiami kobiet. W epizodach jest chyba więcej postaci kobiecych niż męskich, a każda z nich na swój sposób zapada w pamięci.

***

Jednak hiszpańska siatka szpiegowska we Francji nie śpi, nie próżnuje i konsekwentnie realizuje proces zaciskania pętli wokół szyi francuskiego monarchy. Przyznaję, że zdążyłam zapomnieć, że Rochefort działa na rzecz Hiszpanii, a nie tylko rozkręca własny interes. Póki co gładko wkradł się w łaski króla, że finalnie został Pierwszym Ministrem. Muszę przyznać, że w scenie w której objawia się dworzanom z pierścieniem wyszła jednak komicznie. Rochefort wyglądał bardziej jakby resztką sił trzymał emocje na wodzy i niczym zszokowana Miss World stara się nie popłakać ze szczęścia. Chociaż misja hiszpańska nie do końca się powiodła dzięki zaangażowaniu i pomyślunku naszych muszkieterów, to nastąpił mały krok w kierunku dekospiracji Rocheforta. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać na jak długo została w ogóle przewidziana postać grana przez Marca Warrena – wątpię by szpiegowanie dla Hiszpanii miał być kontynuowany przez kilka sezonów. Gdyby chodziło przede wszystkim o interes własny, to tutaj jest więcej możliwości do układania głównych linii fabularnych. W obecnym układzie jest wplątanych za dużo osób z zewnątrz, którzy stoją wyżej w hierarchii niż Rochefort. Można było się spodziewać, że Milady szybko podniesie się po utracie łaski i atencji Ludwika XIII, jednak nie sądziłam, że złapie haka na blond czarny charakter.

***

Śmierć pana Bonacieux przyjęłam jednak z uczuciem zawodu. To, że na wyznanie Konstancji o miłości do krzywonogiego dał jej po pysku – tu nie ma co się dziwić. Jednak to, że kazał jej się spakować i wrócić do domu też nie powinno dziwić. Jednak Konstancja jest służką królowej – jakoś trudno mi było sobie wyobrazić, że Anna miałaby zrezygnować z tak oddanej i zaufanej towarzyszki. Królowa nie musi pytać o zgodę, przecież wystarczy jej słowo, któremu pan Bonacieux nie mógł się sprzeciwić. Może nie mam zbyt dużej wiedzy w temacie obyczajowości tamtych czasów, ale ten wątek wydawał mi się bardzo nieprawdopodobny. To oczywiste, że d’Artagnan będzie chciał przyfasolić małżonkowi ukochanej za dodanie jej rumieńca nie w tym miejscu. Jednak jedna scena sprawiła, że młody muszkieter nie jest w 100% prawy i szlachetny. To w sumie było coś nowego, bo przez chwilę bił się między pragnieniem zemsty, a tym jak powinien postąpić. W końcu wybrał jedynie słuszną i błyszczącą światłem niczym psu jajca drogę – ruszył na pomoc panu Bonacieux. Wprawdzie ratunek przybył za późno, ale ostatnie słowa umierającego też dały do myślenia. Zdałam sobie sprawę, że przywykłam do szlachetnego postępowania odrzuconych. A tu pan Bonacieux pełen złości przeklina Konstancję i d’Artagnana, że aż zaczęłam mu kibicować: „No, pokazałeś chłopie!”. Z tym, że później pojawiła się refleksja, że tym oto działaniem wydłuża się droga zakochanych do „żyli długo i szczęśliwie”. To oczywiste, że on jej w końcu powie o przekleństwie, a ona z poczucia winy odłoży swoje szczęście w czasie. Czy tempo znane z „New Girl” musi być taką rzadkością?

***

The-Musketeers-Season-2-2x07-stills-aramis-the-musketeers-38151974-4242-2828

Lubię Aramisa i mam nadzieję, że poczuje na sobie ciężar własnej nieodpowiedzialności. Od momentu w którym przespał się z królową jego postać mimo ogromnej sympatii jest u mnie na cenzurowanym. Liczę, że ten wątek zostanie zamknięty wraz z finałem drugiego sezonu. 

***

Wędrujący krzyżyk Aramisa skończył się inaczej niż zakładałam. To w sumie dobrze, bo znowu będę miała ubaw czytając swoje spekulacje na temat przyszłych wydarzeń. Już myślałam, że Rochefort zleci zdobycie tego przedmiotu w celu podrzucenia go w jakieś ciekawe miejsce, aby zdyskredytować Aramisa. Fakt, że kazał zwrócić muszkieterową zgubę jest na swój sposób intrygujący. Jeśli jest on w stanie zagrozić Aramisowi w inny sposób, a jak wiemy jest zdolny do wszystkiego, to co to może być? Lubię Aramisa, ale życzę mu aby poczuł na swojej skórze skutki własnej głupoty – żeby chociaż wystraszył się na tyle, by postawiło go do pionu do końca swoich dni. Atos też dostarczył mi materiału do przetrawienia – ja rozumiem, że uczucia miłości i nienawiści do Milady są w nim silne, że toczą ze sobą wyrównaną walkę. Jednak mógł sobie ten samarytański gest odpuścić, bom zła na niego za to jestem okrutnie i będę przypalać go gorącym żelazem jak go znowu taka pokusa najdzie.

***

A w sobotę kolejny odcinek zatytułowany „The prodigal father”. Szkoda, że Treville musiał otrzeć się o śmierć by zdecydować się opowiedzieć Portosowi o jego ojcu. Kurczę, jakie to pójście na latwiznę. Widząc zapowiedź następnego odcinka niespecjalnie podobało mi się to co zobaczyłam. To oznacza, że nie wyczekuję odcinka z niecierpliwością, jednak mając na uwadze, że zaczęłam rozpisywać się o poszczególnych odcinkach – z pewnością obejrzę go wcześniej niż później.

***

The-Musketeers-Season-2-2x07-stills-aramis-the-musketeers-38151980-4242-2828

Podobała mi się ta scena, aż zapragnęłam poczytać o historii medycyny. 

***

Dodaj komentarz